Widziane z boku: Dziwna mania lub niechęć informowania o przegranych
Views: 15
Od dłuższego już czasu zauważam dziwną przypadłość u trenerów i prezesów naszych klubów sportowych. Krótko można ją nazwać: „Nie ujawniamy porażek”. Podejrzewam, że nie jest to niechęć tylko naszych szczecineckich trenerów czy działaczy, ale dotyczy ona w równej mierze innych regionów kraju. Skoncentrujmy się jednak na naszych. Tak to się jakoś utarło, że o najdrobniejszym chociaż zwycięstwie, sukcesie, medalu, czy miejscu punktowanym informujemy wszystko i wszystkich dokoła. Chwalimy się jacy to my jesteśmy silni i mocni, chociaż często pokonaliśmy potencjalnie zdecydowanie słabszych rywali. W myśl hasła zwycięstwo ma wielu ojców, a porażka jest sierotą, przyznajemy się tylko do sukcesów, o przegranych chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Może i nie ma w tym nic dziwnego, bo lepiej jak mnie chwalą po zwycięstwie, niż mieliby krytykować po przegranej. Z drugiej jednak strony założenia rywalizacji sportowej polegają na tym, że nie wszyscy mogą być zwycięzcami. Muszą też być ci, którzy z różnych powodów przegrali. Taki jest urok sportowych zmagań. Bezsensem rywalizacji sportowej byłoby przecież, to, że startowałoby tylko 3 zawodników, bo oni na pewno zdobędą medale, a ci pozostali to już są przegrani, więc lepiej ich nie wystawiać. Mimo wszystko dobre jest to, że sens zmagań sportowych jest często taki, że nie wiadomo wcześniej kto wygra, więc dlatego warto zgłosić więcej uczestników, bo a nuż się uda zdobyć dobrą lokatę. Pamiętać też należy, że właśnie walka sportowa polega na udowodnieniu tego, że jestem najlepszy, a dla tych przegranych jest niejako nauczką i zachętą do jeszcze bardziej wytężonej pracy, aby swoje wyniki poprawić. Na szczecineckiej niwie sportowej z ukrywaniem porażek spotykamy się najczęściej w grach zespołowych, nie będę tutaj wymieniał ani klubów, ani dyscyplin (wywołani do tablicy najlepiej wiedzą o kogo chodzi), bo sięga to w mniejszym lub większym stopniu wszystkich dyscyplin sportowych uprawianych w Szczecinku. Najbardziej z tego wszystkiego dziwić musi to, że żyjemy w XXI wieku i przekaz informacji jest tak szybki, dokładny i różnorodny, że praktycznie nic nie można ukryć. Jednak wielu działaczy i trenerów zachowuje się często tak, jakbyśmy żyli w głębokiej komunie, gdzie telefon był rarytasem, a wiele informacji ważnych i mniej ważnych docierało do ogółu po pewnym czasie lub wcale. Tymczasem obecnie wystarczy tylko kliknąć na odpowiednią stronę w internecie by mieć wszystkie informacje od ręki. Chciałbym też zwrócić uwagę Panom trenerom, że każdą porażkę można w taki czy inny sposób wytłumaczyć. Oczywiście nie zasłaniając się młodszym rocznikiem, co już staje się nudne, bo co kogo obchodzi jakim grasz rocznikiem, skoro zgłosiłeś się do rywalizacji, ale choćby tradycją danej dyscypliny w naszym rejonie, czasem jej uprawiania i trenowania, liczbą trenujących, warunkami stworzonymi przez władze klubów i samorządów, wreszcie zasobnością finansową. Wszystko da się mądrze i sensownie wytłumaczyć. Uciekanie od odpowiedzialności za przegraną jest tylko pozorną ucieczką, bo często to wraca do uciekającego z podwójną siłą. Warto więc się zastanowić co lepsze, czy utajnianie informacji o przegranych, czy podanie do ogólnej wiadomości, bo nuż znajdzie się ktoś, kto zechce nam pomóc. Jak we wszystkich przypadkach, tak i w tym jest wyjątek. Tutaj posłużę się nazwą klubu. Otóż takim przykładem klubu dla, którego równie ważne są informacje o zwycięstwach, jak i porażkach jest GKS Grom Turowo, prowadzący sekcję koszykówki dziewcząt. Często tak bywa, że sam prezes klubu podaje nam, czy na swojej stronie informacje o bardzo wyraźnych porażkach, wręcz klęskach jego drużyn. Nie było w nim ani krzty wstydu czy zażenowania. Pisał wprost- Przegraliśmy bo byliśmy słabsi. Czeka nas bardzo dużo pracy, aby te wyniki poprawić. Wierzę, że będzie lepiej, stąd też zachęcamy młode zawodniczki do jeszcze intensywniejszej pracy na treningach-. Dewiza olimpijska, że najważniejszy jest sam udział, wciąż jest aktualna. Oprócz udziału, każdy ma ambicję być najlepszym, a, że nie wszyscy mogą być najlepszymi, stąd też zawsze są przegrani. Przyznanie się do porażki nie jest żadnym wstydem ani ujmą. Panowie trenerzy i działacze, dzielcie się więc z sympatykami sportu zarówno tymi dobrymi, jak i złymi wiadomościami.(ZetPe).