AktualnościPiłka nożna

Pucharowa przygoda MKP dobiegła końca

Views: 423


                                     MKP Szczecinek – Świt Szczecin/Skolwin 0:2 (0:1)

Gole: 16. Szczepanik, 90+1. Kronkowski

MKP: Wilczyński- Brodowicz, Kusiak, Kozanko, Jurjewicz, Węglowski (76. Winnicki), Góra (66. Bedliński), Jabłoński, Jureczko, Maciejewski (46. Malczyk), Hrymowicz.

Świt: Dąbrowski- G. Szczepanik, Jóźwiak, Ładziak (46. Krawiec), Kronkowski, Krystek (90. Garlej), O. Szczepaniki, Walków (46. Grat),Odlanicki- Poczobut, Kołodziejski, Kotus. Sędziowie: Bednarek, Arys, Betlejewski i techniczny: Okunowicz.

Blisko 800 widzów ( w tym 30 kibiców gości) oglądało w środę 25 maja na Stadionie Miejskim im. Kazimierza Czesława Lisa w Szczecinku, finałowy mecz z cyklu rozgrywek Pucharu Polski edycji ZZPN. Było to od dłuższego czasu prawdziwe święto braci piłkarskiej w Szczecinku i okolicach, bo na trybunach pojawiło się też wielu kibiców z ościennych miejscowości. Dlatego też przed stadionem mogliśmy oglądać zwiększone siły policji, a na samym obiekcie ochroniarzy w pełnym rynsztunku. Parafrazując stare porzekadło „ do trzech razy sztuka”, tym razem trzeba powiedzieć „do czterech razy sztuka”, bo dopiero na czwartym III ligowcu zakończyła się pucharowa przygoda MKP Szczecinek. Trzeba jednak zaznaczyć, że kibice szczecineccy sporo obiecywali sobie po poprzednich wygranych ich klubu z Gwardią Koszalin, Drawą Drawsko czy też Pogonią II Szczecin. Niestety tym razem III ligowiec okazał się za silny. Od samego początku spotkania inicjatywę przejęli goście. Ich akcje były składne, szybkie i z polotem. Schowani za podwójną gardą gospodarze liczyli na udane kontry. Tym czasem z pozoru niegroźne akcje świtowców, coraz bardziej zbliżały się do bramki Wilczyńskiego. W 10 minucie pierwszy celny strzał oddał Grzegorz Szczepanik, ale bez trudu piłkę chwycił bramkarz MKP. Jednak kolejna groźna akcja zespołu przyjezdnego zakończyła się już golem. Wymiana piłki przed polem karnym między Marcinem Krystkiem i Oskarem Szczepanikiem zakończyła się strzałem przy słupku tego drugiego i bezradny Wilczyński musiał wyjmować piłkę  z siatki. Kolejne około 15 minut gry, to nadal inicjatywa Świtu, ale bez groźniejszych sytuacji. Miejscowi nadal liczyli na kontrę. W 30 minucie po akcji z tzw. klepki, pomiędzy Krystkiem, a Kamilem Walkowem, strzał tego drugiego z 14 metra poszybował tuż nad poprzeczką. W 40 minucie znów groźnie zaatakował Świt i po dośrodkowaniu Jarosława Jóźwiaka, tuz obok słupka piłkę posłał Krystek. Gospodarze do energiczniejszych ataków zabrali się w samej końcówce tej części gry, kiedy to Maciej Góra na lewym skrzydle uderzył zbyt słabo i piłka została wybita na rzut rożny. Po rogu goście byli w sporych opałach i kibice oglądali kolejne dwa rzuty rożne, a po ostatnim z nich, defensor przyjezdnych ratował swój zespół wybiciem piłki z linii bramkowej. Po tych akcjach widać było, że gdyby gospodarze wcześniej przyspieszyli grę, to mogli dość mocno postraszyć rywali. W przerwie spotkania swój mecz rozegrali najmłodsi adepci Akademii Piłkarskiej. Podczas przerwy na trybunach pojawiła się też około 30 osobowa grupa kibiców Świtu. Druga część meczu była zdecydowanie ciekawsza niż pierwsza. Zwłaszcza zdecydowanie lepiej i agresywniej zagrali miejscowi. Początek tej części gry należał jednak nadal do gości, którzy najpierw w 49 minucie za sprawą Jóźwiaka oddali niecelny strzał z rogu pola karnego, a potem Krawiec po krótkim rajdzie oddał strzał, ale piłkę odbił Wilczyński. Już minutę później ładną akcję przeprowadzili miejscowi, w finale której Góra zagrał do Mateusza Malczyka, a ten z 14 metrów posłał piłkę nad poprzeczka bramki Świtu. Z kolei w 58 minucie Malczyk odegrał do Jureczki, ale jego słaby strzał po ziemi bez trudu wyłapał bramkarz gości. W 76 minucie Łukasz Jurjewicz wrzucił dokładną piłkę na głowę Krzysztofa Hrymowicza, ale jego uderzenie przeszło minimalnie nad poprzeczką bramki Dąbrowskiego. Już minutę później Wilczyński miał sporo kłopotu po strzale Krawca nożycami. W 84 minucie kolejną próbę strzału zanotował Jureczko, ale znów jego słabe uderzenie po ziemi, bez trudu złapał golkiper gości. Wraz ze zbliżaniem się końca spotkania, do głosu wyraźniej zaczęli dochodzić przyjezdni. W 86 minucie na polu karnym MKP powstało ogromne zamieszanie, ale w ostateczności piłka do bramki nie wpadła. Trzy minuty później strzał Ernesta Grata z bliskiej odległości, ale i ze sporego kąta obronił Wilczyński. Sędzia doliczył do czasu gry 3 minuty. W pierwszej minucie doliczonego czasu goście zadali decydujący cios. Po rzucie rożnym piłkę jeszcze zdołał wybić Wilczyński, ale przy dobitce z bliska Adriana Kronkowskiego był bezradny, zwłaszcza, że nie pomogli mu koledzy z defensywy. Ostatnie dwie minuty nie zmieniły już wyniku i goście w geście radości mogli unieść ręce do góry.- Rywale w wielu momentach byli wyraźnie od nas lepsi- mówił po meczu grający trener MKP, Zbigniew Węglowski.- To bardzo solidny zespół, który gra do końca od pierwszej do ostatniej minuty. Nam jak zwykle zabrakło ostatniego dobrego dogrania. Mogliśmy strzelić jedną może dwie bramki, ale ich zwycięstwo jest zasłużone. Graliśmy tak, jak przeciwnik nam pozwalał. Nic więcej raczej nie mogliśmy zrobić- zakończył smutny trener. Kilka minut po zakończeniu meczu odbyła się miła uroczystość dekorowania obu drużyn. Jako pierwsi medalami i okolicznym pucharem za udział w finale uhonorowani zostali gracze MKP. Nagrody te plus symboliczny czek na 10 tys. złotych odebrali z rąk min. prezesa ZZPN Jana Bednarka, prezesa KOZPN Grzegorza Maciejasza, prezesów Błękitnych Stargard i Kotwicy Kołobrzeg oraz wiceburmistrza  Szczecinka Daniela Raka oraz dyr. OSiR Macieja Makselona. Po nich swoje medale, puchar za zwycięstwo i przechodni puchar wojewódzki oraz czek na 30 tys. złotych dostali zawodnicy i cały sztab zespołu Świtu. Tak więc przygoda MKP z pucharem dobiegła końca. Choć w finale nie poszło tak jakbyśmy sobie życzyli, to i tak szczecineccy gracze dostarczyli sympatykom piłki wiele wrażeń i emocji. Mimo wszystko odnieśli ogromny sukces, jak na drużynę, która swoją działalność rozpoczęła zaledwie rok temu. Dziękujemy za już i czekamy na tyle samo, a może i więcej w przyszłym sezonie. (ZetPe).

Jeden komentarz do “Pucharowa przygoda MKP dobiegła końca

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *