Mateusz Kwiatkowski wśród kontynuujących przygodę z futbolem z dala od blasku fleszy i jupiterów.
Views: 161
Wielu piłkarzy już w bardzo młodym wieku mogło poczuć się jak gwiazdy. Szybki debiut w Ekstraklasie, pensje wielokrotnie przewyższające kieszonkowe kolegów ze szkolnej ławki. Występy przed kilkutysięczną publiką, nierzadko spełnienie marzeń. To wszystko towarzyszyło dużej części graczy na samym początku przygody z seniorską piłką. Ich losy są jednak jak pudełko czekoladek – nigdy nie wiesz, na co trafisz. Wczoraj czołówki gazet i programy telewizyjne, dziś już III liga i półprofesjonalne granie.
Mateusz Kwiatkowski: debiut w Ekstraklasie w wieku 20 lat – Ruch Chorzów, łącznie 16 występów, 1 gol, obecnie Świt Nowy Dwór Mazowiecki (III liga)
„Kwiatek” podobnie jak Paweł Lisowski został ściągnięty na Śląsk z Pomorza Zachodniego (z Bałtyku Koszalin). Wpływ na to miała osoba trenera Bogusława Pietrzaka, który z bardzo dobrymi efektami drenował zachodniopomorskie podwórko juniorskie. To przecież on sprowadził Filipa Starzyńskiego do Ruchu. Kwiatkowski zapowiadał się nieźle. Premierowe spotkanie w Ekstraklasie zaliczył jesienią 2012 roku. Filigranowy zawodnik, mający 167 cm wzrostu, bazował głównie na szybkości i dryblingu. W Chorzowie nie było mu dane na dłużej zaistnieć, więc poszedł na wypożyczenie do Legionovii Legionowo, aż ostatecznie wylądował w Świcie Nowy Dwór Mazowiecki.
O tym, dlaczego nie udało mu się zrobić czegoś więcej, opowiedział nam sam zawodnik
– Tradycyjnie przez kontuzje, tak szybko jak moja poważna przygoda z Ekstraklasą się zaczęła, tak samo szybko się skończyła. Swoje dołożyli doktorzy poprzez błędne diagnozy. Gdy grałem na wypożyczeniu w Legionovii, zaczęły się moje problemy z przywodzicielem. Jeden lekarz stwierdził, że to przepuklina pachwinowa, po zabiegu wciąż doskwierał mi ból. Nic ten zabieg nie pomógł. Kolejny doktor twierdził, iż należy przywodziciel odciągnąć i wywiercić spojenie łonowe. I kolejne pół roku w plecy. Dopiero doktor Bartek Kasprzak z Łodzi przywrócił mnie do pełnej sprawności. W sumie przez urazy straciłem 1,5 roku. Obecnie gram w Świcie Nowy Dwór Mazowiecki, wcześniej byli Błękitni Stargard. Co ciekawe, byłem u trenera Leszka Dyji na konsultacjach. Może uda się jeszcze kilka lat pograć w piłkę na jakimś tam przyzwoitym poziomie – mówi Mateusz Kwiatkowski.
Wiadomość: weszlo.com