Widziane z boku: Niespełnione marzenia. Zamknięty rozdział
Views: 41
Obszerna rozmowa z Grzegorzem Poczobut byłym prezesem MKS Gryf Szczecinek, w której szeroko mówi o: Pięciu latach poświęconych siatkówce, kłopotach, porażkach i sukcesach oraz przyczynach rezygnacji z członkostwa w klubie. Zapraszamy.
Co sprawiło, ze zrezygnowałeś z funkcji prezesa, co było taką bezpośrednia przyczyną?
Przyczyn było kilka, ale gdybym miał wymienić dwie najważniejsze, to na pewno braku wsparcia ze strony władz miasta. Obecna władza nie czuje w ogóle sportu seniorskiego czy kwalifikowanego jakbyśmy go nie nazwali. Nie ma też strategii dla sportu w Szczecinku. Jest co prawda próba reorganizacji piłki nożnej, ale są to działania nieudolne i zmierzające do nikąd. Idąc dalej, to miasto nie było w ogóle zainteresowane projektem pod nazwą MKS Gryf Szczecinek. Chociaż my jako klub, działacze, robiliśmy wszystko. Naprawdę. Staraliśmy się pozyskiwać sponsorów i to się nam przez długi czas udawało. Przez kilka lat graliśmy w III lidze z różnym skutkiem sportowym, ale nie wynik był najważniejszy. Liczył się przede wszystkim rozwój klubu i propagowanie siatkówki, ku uciesze szczecineckich kibiców. Szczecinek, blisko 40- tysięczne miasto stać na co najmniej jedną dyscyplinę drużynową, która reprezentowałyby miasto w poważnych rozgrywkach ligowych. Do spełnienia tego warunku, potrzebne są pieniądze. Niewątpliwie dodatkowym problemem dla Gryfa, była informacja, że przestał funkcjonować Elmilk wcześniejsza Benevita, bo to ta firma przez kilka lat mocno nas finansowo wspierała. Sponsorzy to jedno, ale gdyby miasto chciało się bardziej zaangażować i wspomogło nas kwotą powiedzmy 15-20 tysięcy to wcale nie byłyby wielkie pieniądze, to my te pozostałe 35-35 tysięcy zgromadzilibyśmy i można by sobie dalej w III lidze grać. Koszt funkcjonowania w lidze, (bez wynagrodzeń dla zawodników) to około 50-55 tysięcy złotych na sezon. Niestety wyszło, jak wyszło.
Kolejnym powodem mojej rezygnacji była sytuacja w samym klubie. Ja miałem trochę inną wizję rozwoju, niż niektórzy działacze, zwłaszcza trenerzy. Może te moje oczekiwania były wygórowane, byłem być może zbyt wymagający. Trudno mi w tej chwili jednoznacznie stwierdzić. Jestem jednak takim działaczem, takim człowiekiem, który wyznacza sobie jakiś cel i do niego uparcie dąży. Chciałem stworzyć klub, z którego wszyscy będziemy dumni. Klub na miarę naszych możliwości, ale i oczekiwań. Niestety zaangażowanie niektórych działaczy było w mojej ocenie niewystarczające. To niewątpliwie przyczyniło się do tego, że w którymś momencie podjąłem decyzję, że może będzie lepiej, jak odejdę, że może ta „gęsta” atmosfera się jakoś oczyści. Dodatkowym problemem była zewnętrzna ocena funkcjonowania klubu. Bo trzeba szczerze powiedzieć, że nie wiedzieć czemu zarządzanie klubem, jego działalność, oceniano przez pryzmat mojej działalności politycznej: ……. a bo tam w Gryfie jest Poczobut, a Poczobut to jest z takiego środowiska i jak możemy mu przeszkadzać – nie pomagając, to nie pomagamy.
Zupełnie niezrozumiałe stanowisko i postępowanie. Ja w swojej działalności społeczno-sportowej, wielokrotnie współpracowałem z różnymi ludźmi, z różnych środowisk politycznych i zupełnie mi to nie przeszkadzało. Bo jakie to miało znaczenie. Dla mnie ważne było, to czy masz dobrze poukładane w głowie, czy chcesz dobrze dla szczecineckiego sportu. To są najważniejsze kryteria, a nie to, kto ma jakie poglądy polityczne.
Jakby tak popróbować podsumować te 5 lat Twojej działalności, to według Ciebie, co się udało w Gryfie zrobić, a co się nie udało?
Na pewno udało się nam reaktywować siatkówkę w Szczecinku. Jesteśmy ponownie po kilkunastu latach na sportowej mapie województwa zachodniopomorskiego. Również mieszkańcy Szczecinka wiedzą, że jest taki klub jak MKS GRYF i można do niego zapisać swoje dziecko, właśnie na tym nam ogromnie zależało, dzieci i młodzież to przecież przyszłość każdego klubu. Dziś trzeba zauważyć i docenić to, że w klubie trenuje ponad setka dzieciaków. Zarówno dziewczynek, jak i chłopców. Jest to niewątpliwy nasz sukces.
Nie można zapominać o seniorach. Epizod z dziewczynami w III lidze. Gra męskiego zespołu przez 3 sezony, którą bardzo mile wspominam. Szczególnie pierwszy sezon (inaugurację) chłopaków w rozgrywkach trzecioligowych, kiedy zapału, zaangażowania było bardzo dużo i sporo ludzi wokół, którzy pomagali. Wielu kibiców przychodziło na nasze mecze. Jednak z każdym miesiącem czy rokiem ta ilość topniała, jak nie było wyników i sukcesów, to coraz więcej pojawiało się głosów, a po co wy to robicie, dla kogo? My to robimy po to, aby ten klub istniał, funkcjonował i w perspektywie 10, może 15 lat wypracował takie schematy działania, które pomogą osiągać dobre wyniki.
A co się nie udało. Nie udało się namówić władz lokalnych do tego projektu. Nie udało się namówić ich do wspólnej realizacji i przekonać, że to jest dobre również dla promocji miasta. Nie dla działaczy, bo nic prócz satysfakcji z tego nie mają. Chodziło o to, żeby władze zauważyły nasz trud i wysiłek i powiedziały- my to kupujemy! Szczecinek oprócz piłki nożnej miałby jeszcze siatkówkę, bo tam są nieźli działacze, tam się coś dzieje, chcą coś zrobić, to mogłoby się udać.
Dobrym przykładem takiej współpracy są takie miasta jak Koszalin, Kołobrzeg czy Słupsk. Tam postawiono na dwie, trzy dyscypliny drużynowe, które są wspierane i dzięki temu są na bardzo wysokim (ogólnopolskim) poziomie. To się u nas nie udało.
Nie udało się też mimo tych pięciu lat i startu na różnych poziomach rozgrywkowych osiągnąć jakiegoś spektakularnego sukcesu. Były owszem pomniejsze zwycięstwa w grupach najmłodszych i o nich nie zapominam, ale na tym szczeblu wyższym, tym powiedzmy ligowym, takiego sukcesu nie było.
Z drugiej strony, klub funkcjonuje dopiero od 5 lat. Wcześniej nie było żadnego zaplecza, tak zwanego narybku, oprócz kilku doświadczonych nauczycieli wychowania fizycznego. W takiej sytuacji, trudno rywalizować z klubami naszego terenu, mającymi znacznie dłuższą tradycję i posiłkującymi się szkołami mistrzostwa sportowego czy ściągającymi zawodników z terenu.
Powiedz teraz, czy przez cały czas działalności nie miałeś takich zamysłów i planów, aby stworzyć u nas drużynę siatkówki na powiedzmy, choćby II ligowym poziomie.
Nie tylko miałem taki pomysł, ale było to wręcz moim marzeniem od samego początku istnienia MKS Gryf. Nie wszyscy te moje marzenia czy oczekiwania popierali, ale ja uważałem, że aby klub sportowy, obojętnie czy siatkówki, koszykówki czy piłki nożnej się prawidłowo się rozwijał, musi mieć drużynę seniorską, która będzie motywować młodych sportowców do większej pracy. Wielokrotnie widziałem dzieci przychodzące na mecze seniorów, jak z podziwem patrzyły na swoich starszych kolegów i otwierały buzie patrząc na to, co się dzieje na parkiecie. Trenująca w klubie młodzież musi mieć możliwość kontynuacji kariery sportowej w swoim mieście. Dlatego tak ważny jest zespół seniorski. Mnie marzyła się II liga. To było realne. Próbowałem zgromadzić (pozyskać) potrzebny budżet na II ligę. Potrzebowaliśmy minimum 300-350 tys. złotych Mieliśmy pomysł na wzmocnienie się zawodnikami min. z Piły, zabrakło nam tylko kropki nad i, czyli dobrego klimatu dla siatkówki w mieście. Jestem przekonany, że przy odrobinie dobrej woli, wsparciu władz miasta i kilku podmiotów (firm), które są na naszym terenie, mielibyśmy ciekawą ofertę sportową dla kibiców siatkówki. Szczecinek na to zasługuje. Mamy niezłą bazę treningową, hala OSiR przy ulicy Wiatracznej drugoligowe warunki spełnia, a kibice w tym martwym sezonie, jesienno-zimowym mieliby kolejne sportowe emocje. Jeszcze jest jeden element na, który mało kto zwraca uwagę. Promujemy miasto, powiat i cały region poprzez infrastrukturę turystyczną, poprzez jakieś eventy i koncerty, ale władze zapominają, że przez sport można także się pięknie promować .Tak się tworzy min. potęgę miasta, właśnie przez drużynę sportową, niekoniecznie piłkarską.
Odszedłeś definitywnie, ale nie zostawiłeś za sobą „spalonej ziemi”. Według Ciebie, co dalej z Gryfem?
Mam nadzieję, że klub będzie właściwie zarządzany i nie zabraknie działaczom zapału i energii do dalszego działania, zwłaszcza członkom zarządu. Jestem przekonany, że wszyscy zrozumieli, że klub musi się rozwijać. Trzeba o niego dbać, bo inaczej wszystko się rozleci. Jeżeli nie będzie naboru nowych zawodników, to nie mamy o czym marzyć. Muszą być drużyny seniorskie, bo w dłuższej perspektywie to będzie dobre dla klubu. Jestem pewien, że zarząd sobie poradzi. Wiem, że został już wybrany nowy prezes. Jest też pierwsza dobra decyzja. Dziewczęta postanowiły zebrać się i ponownie zagrać w III lidze kobiet. Chcą spróbować swoich sił, więc niech próbują. Będę im kibicował. Zawsze władze klubu będą mogły liczyć na moje wsparcie. Przyszedł jednak taki czas, że trzeba się rozstać. Dać szansę innym.
Pewnie jednak jakiś smutek, żal w Tobie pozostał z tego powodu.
Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie. Pewnie, że żal. To przecież 5 lat mojego życia, zaangażowania i próby zrobienia czegoś dla innych. Smutek, bo pozostawiasz za sobą nie tylko pracę, zaangażowanie, ale też serce. Więc z jednej strony żal, smutek, a z drugiej strony obawa, aby to dalej funkcjonowało. Bo warto. Szczecinek zasługuje na to, aby mieć siatkówkę na przyzwoitym poziomie. My tu możemy mieć naprawdę dobre zespoły, tylko ktoś w końcu musi to zrozumieć, że potrzebne jest wsparcie. Trzeba wreszcie zacząć myśleć o tym, jak strategia sportu w mieście ma wyglądać. Co chcemy wspierać? Co promować? Czy kajaki, czy smocze łodzie, czy może coś innego. Musi ktoś taką decyzje podjąć. Bez wsparcia i zaangażowania władz, to się nie uda.
Dziękuję i życzę dużo zdrowia w dalszym życiu i powodzenia w działalności zawodowej.
Dziękuję. Przyda się.
Rozmawiał Z. Ponichtera.