Aktualności

Widziane z boku: Jak wygląda piłka w powiecie i czy taka jest ona potrzebna?

Views: 13

Nie jest żadna tajemnicą, że w dzisiejszym skomercjalizowanym świecie rządzi pieniądz. Od żądzy pieniądza nie jest wolny także sport, a piłka nożna w głównej mierze. To, jakie pieniądze posiadają, wydają czy pożyczają największe klubu Anglii, Hiszpanii, Francji, Niemiec czy Włoch jest niewyobrażalne dla przeciętnego zjadacza chleba w naszym kraju. Jak na polskie warunki duże pieniądze mają i płacą czołowe nasze kluby piłkarskie. Wszystko dlatego, że moda na piłkę wciąż trwa. Za tym idzie też mania istnienia klubów „kopanej” bez mała w każdej małej „pipidówce”. I tu należy powrócić do tytułowego pytania. Jak wygląda powiatowa piłka? Bo o ile kluby w ekstraklasie czy I lub II lidze, jeszcze jakoś sobie radzą, choć często też bardzo kulawo, to istnienie i byt klubów w niższych klasach, opartych wyłącznie na budżecie gminy, to w większości płacz i zgrzytanie zębów, bo dotacje są więcej niż skromne, a pieniędzy często brakuje na najpotrzebniejsze rzeczy. Nie ma na sędziów. Jest problem z wyjazdami czy wypłatą, choćby skromnych diet dla graczy. Trochę mniejszy problem ze strojami, gdyż tutaj dość często uda się znaleźć hojnego sponsora, który w zamian za reklamę na koszulce (choć jaka to reklama w A czy B klasie, gdzie w porywach na mecze przychodzi od 20 do 50 widzów)), a bardziej za uznanie mieszkańców i sąsiadów wysupła te parę groszy. Gorzej z obuwiem, bo to jest dość drogie i tu w większości stosuje się metodę- część da klub ze skromnych gminnych funduszy, resztę gracz musi sam dołożyć. Pół biedy, jeżeli dany delikwent pracuje. Gorzej, gdy pracy nie ma, więc i często korków też nie ma. Osobny problem to infrastruktura boiskowa. Tutaj oczywiście bardzo dużo zmieniło się w ostatnich latach, gdzie naciski z góry od władz PZPN i związków wojewódzkich, wymuszają niejako inwestycje w tym obszarze polskiej piłki. Jednak idzie to wszystko powoli i bardzo opornie. Bo wciąż ogromnym mankamentem są płyty boisk na których przychodzi rywalizować w rejonowych rozgrywkach. Często są to płyty w dużej mierze pozbawione trawy, krzywe i wyboiste. Dzieje się tak dlatego, że proces utrzymania murawy w dobrym stanie, to ciężka harówka i potrzeba do tego wiele sprzętu i odpowiednich narzędzi, a gminy, które odpowiadają za ich konserwacje mają w budżecie za mało pieniędzy na ten cel. Często dzieje się tak, że o ile w jakiejś miejscowości zrobi się nową płytę, to ona wkrótce i tak traci swoją jakość, bo nie ma komu i czym jej konserwować. Często w opłakanym stanie są budynki przy stadionach. Są też takie obiekty, gdzie popularnych szatni nie ma, lub są gdzieś w pobliżu, gdzie często drużyny i sędziowie się nie rozbierają pozostając w pojazdach, którymi przyjechali. Kolejnym problemem jest szkolenie zawodników. Główny problem to wciąż brak wykwalifikowanych trenerów w małych ośrodkach. Dlatego też, mimo dość ostrych wymogów związkowych w tym temacie, nadal znajdują się drużyny, w których trenerami są tzw. słupy, czyli szkoleniowcy dający swoją licencję do protokołu, a zwykle nie pojawiający się na treningach, a nawet nie zawsze przyjeżdżający na mecz. Działalność związku w tym względzie ogranicza się do tworzenia przepisów i regulaminów. Z kontrolą jest już znacznie gorzej. Kolejny problem, to w wielu klubach brak drużyn młodzieżowych (tutaj problem trenerów właściwie nie istnieje, gdyż w większości klubów ich nie ma, a drużyny prowadzą przypadkowi ludzie) i tu podobnie jak w przypadku szkoleniowców, mimo dość restrykcyjnych regulaminów, o dziwo wielu klubom ten temat udaje się obejść. Jest jeszcze jeden dość ważny temat, to generalnie brak ludzi do grania, gdzie wiele drużyn ma ogromne problemy ze skompletowaniem pełnych jedenastek, zwłaszcza na mecze wyjazdowe. Dlatego też w wielu klubów do rzadkości nie należą gracze, którzy już dawno skończyli 35 lat, a nawet powyżej 40, a przecież ich miejsce powinno być w lidze oldbojów. Podsumowując wiele z tych klubów, to stowarzyszenia, w których często działa 2-3 zapaleńców, a często jest to jeden człowiek pełniący funkcje, od prezesa zaczynając, poprzez trenera (często grającego), kierownika drużyny, a na magazynierze, praczu czy gospodarzu obiektu kończąc. Taka jest mniej więcej nasza piłka prowincjonalna, przynajmniej w naszym powiecie. Zapraszam do dyskusji na naszych łamach. W swoich komentarzach możecie państwo napisać, co o tym sądzicie i czy jest potrzebna taka piłka, czy nie? (ZetPe).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *